my own privet Idahoo

my own privet Idahoo

piątek, 21 stycznia 2011

Storczyk

Dzisiaj podsłuchałem jak jedna kobieta mówiła:"...jest taka zima, że jak wylejesz wrzątek od razu zamarza...". Trochę się przestraszyłem, wszak mówiła z takim przejęciem jak co najmniej za dwa dni miałby dojść do nas owy front...

Ale do rzeczy. Cudowny storczyk, który pół zimy stał w chłodnej kuchni na lodówce, chyba wystarczająco wymarzł, aby w końcu po rocznej abstynencji, zakwitł.
Moja mama powiedziała:"Zafunduj mu szok".
A więc ja funduje. Storczyk aktualnie znajduję się w SPA. Przy piecu, podlewany zraszaczem i moczony w wodzie, dokarmiany dożylnie nawozami, konserwantami i innymi podłościami, zmuszany jest do wypuszczenia pędu kwiatowego, co oczy ma łasić me przez długie tygodnie.
I stwierdzam, że z nim jak z człowiekiem.
Kiedy wynudzi się zalegiwaniem w domu. Kiedy kołdra i łóżko przestają być najważniejszą rzeczą w jego egzystencji, nagle wybucha.
Pęd kwiatowy wypuszcza i moczy gębę bynajmniej nie w wodzie, ale wódzie(bądź innym napoju alkoholowym), trwoni pieniądze, obiega miasto wzdłuż i wszerz, chwaląc się pięknym przyrodzeniem, które chwilowo pokazać może w pełnej okrasie...
A może lepiej było by cały czas żyć sprawiając sobie przyjemności? Chyba za krótko tu jesteśmy by z czego rezygnować i wyrzekać się wszystkiego, bo na starość zostanie nam tylko zgryźliwość i ból pleców.

Modysta mówi:
rozkwitnij na zimę !

5 komentarzy:

  1. Mojego storczyka wyślę do Ciebie do spa bo u mnie nie chce się rozwinąć. Albo też zastosuję terapię szokową.

    OdpowiedzUsuń
  2. zafunduj mi szok! obudź mnie i każ uczyć się na sesję!

    Bóg zapłać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlatego ja nie rezygnuję. Pierwszy raz nie stawiam linii. Nic, żadnych borders i borderlines. Flow. Z odrobiną strachu, ale z drugiej strony to samo. Nie nazywam tego, bo nie wiem co to jest i nie wiem, co to będzie. Na nic nie liczę i jestem z tym szczęśliwy, a od czterech dni to normalnie gejzerek!

    OdpowiedzUsuń