my own privet Idahoo

my own privet Idahoo

niedziela, 19 grudnia 2010

Carine Roitfeld odeszła z francuskiego Vogue-a!

Carine Roitfeld odeszła z francuskiego Vogue-a!
"Vogue to JA!" Jeszcze do niedawna tak mówiła znana redaktor naczelna największego pisma o modzie. Pod jej kierownictwem Vogue stał się światowym wzorcem.
Carine Roitfeld zasłynęła wspaniałym zmysłem estetycznym oraz talentem stylistycznym. Podczas swojej kariery jak i przed nią pracowała z największymi. Zarówno z Tomem Fordem, jak i z Mario Testino łączą ją nie tylko stosunki zawodowe, ale i przyjacielskie.
Przypuszcza się, że powody odejścia mogą być dwa. Pierwszym jest słaba sprzedajność pisma- francuskie wydanie rozchodzi się w nakładzie ok. 100tys. egzemplarzy. Naciski ze strony wydawcy mogły spowodować, iż osoba jaką niewątpliwie jest Carine nie zdecydowała się zmienić formuły magazynu na bardziej komercyjny.
Drugim powodem jest prawdopodobny powrót "naczelnej" do prawdziwego obcowania z modą. Marka Toma Forda ma rozwinąć się o linię damską, za którą odpowiedzialna miałaby być sama Roitfield.
Tak czy inaczej kończy się pewna dekada na europejskim rynku VOGUE-a. Carine sprawiła, iż francuskie wydanie stało się tym wzorcowym, a osoby które często promowała w "swoim" magazynie, stawały się później wielkimi świata mody.

Kilka zdjęć prezentujących niezastąpioną Carin. Jej nienaganny styl oraz dbałość o detale bije z każdego zdjęcia.






sobota, 18 grudnia 2010

BERLIN STRASSE!

BERLIN-WSCHÓD, odbudowany i stworzony na nowo po upadku muru. Modernizm połączony z klasycyzmem, nonszalancja artystyczna, lecz też pewne przemyślane zamiary, mające na celu uatrakcyjnienie stroju/otoczenia.
Być mieszkańcem wschodniego Berlina, to mieć swój własny indywidualny styl, spełniać się kreatywnie, wykonywać niszowy zawód, bądź podążać post-komunistycznymi ulicami i podziwiać piękno betonowego świata, tak dobrze przyswojonego i zmienionego na potrzeby XXI wieku.
Dziś jesteśmy brudni, uwaleni farbą po skończonej street artowej akcji, ubrani jakbyśmy nie rozstawali się z owymi częściami garderoby.
Miejmy swoje ulubione rzeczy i nośmy je jako coś swojego, jak własność, jako element nas samych.
BERLIN



Na KONIEC!
Carine Roitfeld odeszła z paryskiego Vogue-a!!!!!!!!
Kto zajmie jej miejsce?Co to będzie za osoba?Co dalej z Carine?Oraz DLACZEGO odeszła?
Czekam z niecierpliwością na pierwsze interview!!!

piątek, 17 grudnia 2010

Pokazowe lowe

Przedstawiam Wam, jedyny i niepowtarzalny, okraszony mym lubieżnym komentarzykiem zwiastun tego wszystkiego co będzie się działo wiosną i latem 2011.
Każdy niech weźmie coś dla siebie i życzę miłego oglądania.


Królowa jest tylko jedna!


Jak zwykle najlepsze printy, tekstury, wykończenia i detale. Bardzo nowatorska kolekcja, choć nie wiem czy nowatorska jeśli chodzi o markę...


Obrusy, firany, zasłony...Bardzo kobieca, bardzo dla wszystkich.


Marc Jacobs wprowadza za każdym razem niesamowite tchnienie w dinozaura jakim jest LV. Spektrum kolorów, materiałów, technik i inspiracji wprowadza w zachwyt. Wielu projektantów nawiązuje do egzotycznej kobiety, do azjatyckiej kobiety...Czyżby to będzie obraz sylwetki kobiecej na ulicach w lato 2011?


Bardzo przyjemna postać kobiety, znów czuć pewien powiew egzotyki, tym razem bardziej stonowany, schowany pod klasycznym trenczem. Szczerze przyznać muszę, iż projekty Marca dla LV są zawsze o niebo lepsze.


Galliano ogląda się dla Galliano. Dla wariacji na temat kobiecości...Tym razem kobiety malarki, kobiety na przestrzeni epok, kobiecie artystycznej, kobiecie z portretu...


I jedna z moich ulubionych na sezon letni. Victor&Rolf. Zajebiście przewałkowany temat męskich koszul, zyskuję nową siłę. Kobieta silna, męska, klasyczna sylwetka, z finałowymi wariacjami z które kocham markę.


Spodziewałem się odgrzewanego kotleta, a zobaczyłem coś niesamowitego. Sukienki składające z dwóch rożnych rodzajów materiałów, są BARDZO ZJAWISKOWE i zajebiście kobiece. Wszystko jest proste, ale bardzo bardzo spektakularne. Wielka zaskoczka:)


Fajna męska kolekcja, spektakularnie pokazana na kobietach. Dużo wzorców zaczerpniętych z Japonii, która wydaję się pewnym motywem przewodnim na wiosnę/lato2011.Lubie to!


Perełka. SO 80's, so punk, so for me !!!!


I Balmain, który wg. mnie odcina kupony od swoich poprzednich kolekcji...



Givenchy. Prezentuję przedłużenia tiulowe rękawów oraz spodni czy spódnic. Wg. to jest pewniak, który przejdzie do mody ulicznej. Pojawia się w tak wieli fashion show, iż sieciówki na pewno przyswoją je na swój sposób.


Czerpcie inspirację, znajdujcie łączące się elementy i już dziś wybierzcie się na szał lumpeksowy, wszak narazie tylko tam znajdziemy fragmenty układanki jaką jest moda na sezon wiosna lato 2011. A więc PUNK, EGZOTYKA i TIULOWE PRZEDŁUŻENIA niech lekkie wam będą!

czwartek, 16 grudnia 2010

wieczna zmarzlina

Jak cudownie jest odnaleźć siebie samego na nowo. To jak wygrzebać gdzieś na starym strychu zakurzoną marynarkę od Diora, bądź w lumpeksie znaleźć coś czego nigdy byśmy się nie spodziewali, albo wpaść przypadkiem na kawę do kawiarni i zostać do rana gdzieś na imprezie. Z nowo poznanymi ludźmi. Z nowo wykreowanym sobą.
Bo czy tacy nie jesteśmy? Nie tworzymy się na nowo i od nowa dla każdego?Nie zakładamy okazjonalnej maski w pewne miejsca?
I choć wydajemy się być tak oryginalni i tak nowatorscy, oraz otwarci, to jednak przeszywamy sobie co chwile twarze innym całunem, żeby w świecie składającym się z stereotypów i schematycznego myślenia, zostać odebranym dobrze.
Poczujmy choć na chwile zew wolności.
Póki jest śnieg odciskajmy na nim ślad aniołka, bądź dotykajmy językiem zimnego metalowego słupka. Cieszmy się jak dzieci wtedy, kiedy naprawdę się tak czujemy...i mnóżmy radość.
Może to wpływ grudnia, a może lekkiej kurwiczki, która ze mnie ulotniła się dziś choć wiem, że tylko na chwile.
To Carpe diem, a może Karpie ziem LOL.

Modysta mówi:
Mam nowego bloga. Raczej nową szatę, jest piękna, boska i ma obrazek on the top.
Namalowany w programie komputerowym paint. Tylko jego umiem obsługiwać. Ogólnie to chyba wszystko jest super.
Wczoraj na facebook, zrobiłem spektrum wszystkich cenionych projektantów mody, są to filmiki z moim pięknym, ale za to krótkim komentarzem. Bardzo zapraszam na moją tablicę.
a teraz trochę Vintage ciuchów wprost z jakandjill.com!









wtorek, 7 grudnia 2010

na zero.


Bo My musimy wyjść na zero. Wojna Nam wszystko zabrała, więc zgadzamy się charować za złotówkę, dwa złote. Tysiące nadgodzin, prace dorywcze, zamiatanie gówna.
Żyjemy pracą, żeby na zero chociaż wyszło, na zero...Zero jest w nas natomiast ambicji i parcia na szkło(oczywiście w tym dobrym znaczeniu). Wymiociny narodowe, wszyscy pozamykali się w swoich mieszkaniach za milion dolarów...zima stuleci, styczeń tysiąclecia, minus czterdzieści w cieniu. 9tyś. za metr kwadratowy, plus tysiąc za balkon od metra, choć on ma tylko dwa.
Bluszcze, donice, pachnące wrzosy. Kumpelstwo z sąsiadami celem stworzenia połączonej ekspozycji. Ikebana z pelargonii. Ziarenka sieją. Otaczają to wszystko matą a'la bambus, z drewna naturalnego sosna, wyciętego z lasów dziewiczych. Gdzie natura rządzi niewidzialną ręką rynku. Kreują własne wiszący ogrody, na wzór tych antycznych, miejsce spotkań i kultu. Kamuflują się potem tam i wynaturzają. Piją zielone herbatki, hibiskus, mięta. Kładą brykity pod grilla. Mikro ojczyzna z makro zielenią. Oni i cały ich świat na dwóch metrach kwadratowych. Idylla, mały paradise z neonem nad wejściem. Tulipany i fiołki, daglezje multikolor, a wszystko przepasane wstęgą miedzą zieloną, na niej z rzadka ciche gruszę siedzą.


Metodysta mówi: bądź Dandysem, bądź modern.
Uspokojony chwilowym wzrostem temperatury...z minus czternaście, na minus dwa, z pasją szaleńca, tworzę piękne monochromatyczne struktury w języku komputerowym paint, żeby to ludzie wiedzieli że można. Że będę ciągle jednak w pewnym stopniu prekursorem, że będę trochę zakrzywiał obraz polskich sklepów, który opanował klasyczny szał beżu, brązów i innych materiałów rodem z żakietów i garniturów. Będę ciągle bawił się formą, uciekając od proporcjonalności narzucającej nam mundurkowy charakter.
Więc zainspiruj się i jak jeszcze raz ruszysz w przedświąteczny szał, zadecyduj, czy czasem nie fajniej było by odwiedzić concept store, bądź znaleźć jakąś perełkę na stronie internetowej...
ps.kiedy chodzi o szampana, preferuję bąbelki.



czwartek, 2 grudnia 2010

nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy...

Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy....

,ale ja miewam deja vu.


ps.suck my high heels.

na piątek!


ps. można skakać!

JE
STEM
WR
A
ŻLIW
Y.