my own privet Idahoo

my own privet Idahoo

wtorek, 6 września 2011

J.

J. jest sentymentalna. Powraca w nasze ramiona tak nagle. Tym chłodnym porankiem i dusznym popołudniem. Że jak wracam, rozbieram się w drodze i zrzucam z siebie części garderoby....tej górnej oczywiście. Dolna mogłaby zakończyć się zbiorowym spazmem. "-Szukam pozytywnych wartości...-Co to znaczy? -Nic jesteśmy tu przecież dla przyjemności." Bo ja sobie tego nie wymyśliłem. J. powraca i określa nas na nowy rok. Dla mnie o tej porze się wszystko zaczyna. Zapowiedź to coś co lubię. Burze i gmatwanina. Żadnych stagnacji...Lato i Zima jest nudna. Ja potrzebuje lawiracji. J.i wiosna mnie fascynuje. Napełnia i inspiruje. Tworzy w mojej głowie nowe neurony i połączenia nerwowe. Odczuwanie staje się silniejsze. Ten zapach w powietrzu i te łzy po kątach. Ta beznadzieja i nadzieja. I ten wachlarz emocji. i ten zwiastun oczywistego...właśnie tego....bo, "... potem przyjdą noce, jak psy wierne, pod nasz dom" bo taka jest J. "....zaczyna się się szkoła, a w knajpach zaczyna się życie..." MAM EMOCJONALNE WACHADEŁKO ps.kocham życie. i nie wypowiadam na głos tej pory roku do końca września.