Jak wtedy kiedy jest burza i w oknie stoję. Jak dygoczę z zimna. Bo płytki, a nie ciepła deska na podłodze.
No i jeszcze jak niezmiennie chodzę swoją ścieżką, nie przechodzę pod rozłożoną drabiną i pod dwunożnym znakiem.
Jak wtedy, gdy się nie chce. I jak zęby nie pierwszej świeżości. A nogi chyba od parady.
Aha i może gdy naprawdę nie chce, ale że chce naprawdę, ale kłamie bo na złość robię.
Takie sobie partykuły w życiu układam i podkreślam nimi co ważne. Nieodmienne części mowy, zamieniam na własne. I kreuje siebie samego, takie własne Ja, bez rozmieniania się na drobne. Bez zmiękczenia na końcu i bez gramatycznej poprawności. Składnia jest dziś w kącie.
Siebie naprawiajmy, a nie ŚWIAT. on poczeka. Końca świata i tak nie będzie.
lubię cię Ania D.
Modysta MÓWI: ITALIA DOBRA NA WSZYSTKO!


Koniec świata nadejdzie jak się po razu drugi urodzę. Czyli jak piszesz, NIGDY.
OdpowiedzUsuńa może fetyszku tyś jak Feniks z popiołu powstaniesz ??:)))
OdpowiedzUsuń