my own privet Idahoo

my own privet Idahoo

czwartek, 21 lipca 2011

robić sprzedaż.

„A kiedy zabrakło amunicji pociechą stawały się słowa piosenki koleżeńskiej, żołnierskiej, prostej....Posłuchajmy”
A więc słuchajmy o sytuacji w jakiej się znalazłem, że nagle Ja Gustaw żyję sobie w 3 strefach czasowych i w 4 porach roku... i to naraz. Mentalnie zatrzymałem się gdzieś na przedwiośniu. Z racji że zawsze opóźniony jestem średnio o dobre trzy miesiące. Aktualnie winna być końcówka marca, zaczyna topnieć śnieg, który w tym roku zdecydowanie nie chcę odpuścić, a ja myślę o zbliżających się ciepłych miesiącach jako o zdecydowanie fajnym okresie w roku.
Tymczasem mamy już koniec lipca, pełnie lata, temperaturę miejscami jak w kwietniu, sytuacyjnie za chwilę znajdę się w subtropikalnym klimacie, a w pracy na dobre gości już jesień....no i jak tu nie zwariować?
Wychodząc rano zakładam sweter, bo na tzw. krótki rękaw - przesadka.
Wracając z pracy roztapiam się w środkach transportu miejskiego.
Natomiast przez osiem godzin po pas zatopiony jestem w porze roku jesień, która w branży odzieżowej już trwa i to od dobrych kilki tygodni.
A więc ja wariuje, ubierając się na cebulkę od rana, żeby pozbywać się wszystkich warstw wraz z mijającymi godzinami. Sprawnie lawirując między jesienna odzieżą, w trakcie ośmiu pracujących godzin, a kończę na zakupach filtrów pięćdziesiątek i kąpielówek, w ramach zbliżającego się urlopu.

Bo jak to mówi się w branży. WYPRZEDAŻ NAJWAŻNIEJSZĄ RZECZĄ JEST! I ROBI SPRZEDAŻ!



a na koniec lekka "grzeszna przyjemność" czyli Beyonce.
Niby to pop, ale zawsze na poziomie. Be. stąpa swoją ścieżką, nie przekształca się w Didżejkę kiedy wszystkich zalewa elektro szmira. Nagrywa soulowo-popową płytę z balladami, z lirycznymi kawałkami, no i z kawałkiem mocnego wokalu...,którym niewielu może się pochwalić.
próbeczka:

3 komentarze:

  1. beyonce-ubóstwiam od lat
    z racji,że już ostro po połowie lipca pragnęęęęę wakacji! i mam dość mojej sesji
    p.s Mr Modysto, jakie "must have" widzi Pan tej jesieni? :)

    Zofka pozdrawia.

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, bo człowiek lawiruje właściwie nieustająco.....między porami roku, miedzy sytuacjami a możliwościami, między znajomymi i ich brakiem, miedzy partnerem a wyśnionym partnerem, między kupnem a sprzedażą.......i tak wyliczać by bez końca...hmmmm między mieć a być.

    Są też kobiety, które nieustająco lawirują między proporcjami pochłanianych węglowodanów a białkiem, zwłaszcza w okresie plażowym....szalenie mnie to bawi:D

    OdpowiedzUsuń
  3. a zakonczmy te lawirację....!
    ile możena, panie daj pan spokój:)

    proporcję węglowodanów do białka jest ogólnie szalenie istotne...trzeba tylko tego tak nie nazywać to po primo, i nie robić z tego ogromnej afery to po secundo.

    Czyli po prostu mniej jeść...i nie rzygać wszędzie o zaczętej nowej diecie...tylko pokazać efekt!

    OdpowiedzUsuń