my own privet Idahoo

my own privet Idahoo

wtorek, 17 marca 2015

Kosmosy, galaktyki, gromady...

Czujecie to, tak jak się przemieszczacie po mieście? Jak każda jego komórka zaczyna drżeć. Cały ten miejski organizm. Jak zmienia się nachylenie budynków. Jak skracają się cienie.
Spacerując dziś z pracy, wypiąłem się na tramwaj, bo co jak co, ale człowiek przejść się czasami chce. Było późne popołudnie, tak jeszcze jasno, ale nie do końca, że jakby się przymrużyło oczy to by już było ciemno. Rozmyślałem, że już by się chciało, już dzieli nas ten kroczek od tego, żeby sobie na zielonej polanie, wśród tych mleczy i tych dmuchawców, tych wszystkich zapachów, usiąść i po prostu patrzeć. Jak przelatują te całe galaktyki gdzieś nad nami, a my nic w tym wszystkim nie znaczymy, a jednak jesteśmy całym światem. W kosmosie. W tych 93 miliardach lat świetlnych szerokości, w tych wszystkich gromadach i subgromadach, to właśnie My ze swoimi życiami, tak wiele możemy i tak wiele mamy.
Bo podróżować się mi już nie chce, bo już się mi przejadło, że nieznośnie mi się czasami beka zmianami, jak tylko pomyśle, i zgagę dostaje, gdy walizkę zaczynam wyjmować. Mi się chce spokoju, "konstansu" życia. Iść tym spacerem, w niedziele na targ staroci i wypić tą kawę w podwórku z widokiem na pomnik. Jedna pani na pewno wie jaki. Ładny on jest, taki czekający na to by ktoś na przeciw usiadł i patrzył. Oczekiwanie ma również swoją piękną stronę.
Przyszło się mi cieszyć z tych wszystkich rzeczy, które mam i z każdej jednej z osobna, zaraz zacznę się cieszyć z tego, że wstawać muszę rano. No dobra z tym się chyba nigdy nie pogodzę, ale jednak coś wisi w powietrzu. Tak już od roku z małym hakiem, że mi się chce i nie chce naraz. Mógłbym tak czasem usiąść i po prostu patrzeć na te wszystkie gwiazdy i drogi mleczne, zaćmienia słońca i wybuchy supernowych.

Tacy, jako ludzie jesteśmy mali w tym wszechświecie, a tak wiele możemy.




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz