Nie chce pisać, iż wróciła właśnie na dobre proza życia, wszystko się normuje, ludzie na przystankach znów mają swoje srogie mordy, a lamenty nad odchodzącym latem słyszy się częściej niż Davida Guette w featuringach!
Jesień zabija mnie, gdy zamyka się ogródek w Dragonie, jednak przenosi mnie do wnętrza, które w tym okresie staję się najpiękniej pachnącym pubem w mieście.
Jesień zabiją wszystkie paskowe printy w mojej szafie i na rok strąca słomkowe kapelusze w czeluście tartaru. Jednak daje mi w nagrodę September issue, zalewa sklepy milionami przecudnych rzeczy, a kolekcję zimowe tysiąc razy bardziej fascynują mnie niż letnie.
Jesień zabija plener, koncerty gdzieś na plażach( sztucznych czy prawdziwych), pikniki w parku, czy piwo na ławce. Powraca jednak życie w clubach. "Fashion shows" na przełomie września i października, rodzi się na nowo. Mnóstwo pokazów i wernisaży, rozkwita w miejscach, które być może zmienią się w kultowe.
Gdzieś na peryferiach świata, gdzie nagromadzone magazyny stają się skarbnicą krzyżówek na długie zimowe wieczory, gdzie weka w piwnicach rwą się do otwarcia i szarość ugaszcza się w ogrodzie, jesień naprawdę wydaję się końcem wszystkiego.
Jednak w mieście ta pora roku jest kulturalną wiosną.
Czekam na to wszystko zniecierpliwiony. Jestem na prawdziwym głodzie wernisażowym, żądam kultury, oświaty słowem i czynem.
Na Staszica dojrzewa kasztan i jedyna ostoja zieleni na tej ulicy umiera. Ja sadzę wrzos na parapecie w oknie i serce me roście.
WIWAT KLASYKA, WIWAT ZAMSZ, WIWAT SZAROŚĆ WIWAT WSZYSTKIE STANY!
Takim teraz będę, z kwiatem w butonierce, szarej marynarce i dziadkowych spodniach. Zamszowych butach za kostkę, skradzionym z szafy nauczycielowi historii, meloniku i pewnej dozy męskich uczuć, wprost z lat 20.
Przyszłość maluje akwarelami. Może coś z tego będzie. Może zaczynam naukę.





Dziś przymierzyłem swój płaszcz(pierwszy raz w tym sezonie) i kurewsko chce iść na grzyby!

no to chodźmy:)!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię nie zobaczę tak ubranego, bo wszystko co dodałeś jest, mimo całej mej miłości do Ciebie, przeobrzydliwe. Pierdol trendy, a kapelusz słomkowy niech towarzyszy śmiesznemu płaszczykowi.
OdpowiedzUsuńFetyszuu nieee musze być taki, to nie treny to gyro.
OdpowiedzUsuńa zreszta pewnie po miesiącu i tak mi sie znudzi, jak z wszystkimi moimi fascynacjami modowymi.
OdpowiedzUsuńjak ma się znudzić to rzeczywiście chodźmy na grzyby :)
OdpowiedzUsuńJa też nabrałm ochoty na stonowane kolory, szarośći, po tym kolorowym lecie..
OdpowiedzUsuń