my own privet Idahoo

my own privet Idahoo

środa, 22 czerwca 2011

Zasypia bez żadnych proszków, wino w lodówce się chłodzi.




Obudziłem się dzisiaj z tą piosenką...Pod powiekami i w uszach. Przy samych bębenkach, ktoś śpiewał mi tę melodię.
I tak trwałem w krainie pościel i kołder...Myśli uciekały gdzieś, nie dało się ich pozbierać, ogarnąć, skondensować w jeden tor.
Bo chyba coś przegapiłem. Jakiś pociąg odjechał beze mnie?
A może to tylko ktoś do ucha mi jad sączy? Okłamuje mnie, falsyfikaty mi podkłada, preparuje życie?

Przecież może być zajebiście! Bez wszystkich historii i nabuzowania. Bez zmyślania sobie życiorysów. Bez lewitowania pięć centymetrów ponad chodnikami, bez marzeń o słonecznej Portugalii. Bez pierdolenia o dupie Marynii i bez bezsensownego skandowania o beznadziei życia.
Czy nie można trwać w tym co się ma? Nie doszukiwać się we wszystkim filozoficznych teorii. Nie trwonić czasu na zastanawianie się, nie doszukiwać się lepszych dróg rozwiązania.

Życie pójdzie tak swoją ścieżka...nie patrząc na ludzkie pierdolenie.



ps. przepraszam za przekleństwa. Potrzebowałem dosadności.
ps2. lubię te słowa:"Zasypia bez żadnych proszków, wino w lodówce się chłodzi. "

1 komentarz:

  1. Ja nie chcę mieć nic wspólnego z Portugalią nigdy więcej.

    OdpowiedzUsuń