my own privet Idahoo

my own privet Idahoo

środa, 24 sierpnia 2011

Z łańcuszkiem na szyji....

....Dziewczyna charakteryzowała się tym, że miała pofarbowane na żółty-blond włosy z odrostem po całości. Upięte one były od połowy, a grzywka wyglądała jak grzebień i to ten z grubymi zębami, przyklejony do płata czołowego i ukazujący w szczelinach pozatykane pory. Lecz Krasny o tym nie wiedział. Nie widział tego. Na pierwszy rzut oka coś mu nie grało. Ale figurę miała niczego sobie. Fajna dupa, sobie pomyślał i bezwarunkowo zanurkował spojrzeniem w jej biuście. Bluzka była typu pół-golf z wyciętym kawałkiem w kształcie rombu, który odkrywał rowek, miejsce styku dwóch półkul biustowych, które Krasny tak kochał. Nie patrzył jeszcze na twarz, zamierzał to zrobić dopiero gdy znajdzie się w odległości takiej, że za beztroskie pływanie w jej cyckach mógł oberwać.
Anna. Tak miała na imię. Poznali się na jakiejś imprezie pracowniczej. Ona przyszła z kolegą, z którym pracują razem na dziale: kredyty biznesowe. Już wtedy wydawała mu się atrakcyjna. Nie zamienił wprawdzie z nią ani jednego słowa wtedy, ale spódnica mini, która była ciut za krótka jak na okoliczność, przyciągała go niczym czerwona płachta byka.
Zupełnie dobrze, że udało nam się w końcu spotkać, wyseplenił jak poparzeniec, szybko orientując się, że spociły mu się ręce, czoło i plecy, oraz trochę ciaśniej zrobiło mu się w spodniach, wszak był już na tyle blisko, aby dostrzec te dwa okazy w całej krasie.

A potem nie było już NIC. Każde jej słowo, niszczyło obraz, który wygenerował się w jego głowie. Już wszystko wyschło i ręce i czoło i plecy, w majtach się poluzowało, a myśli Krasnego skumulowały się tylko na jednym, na ucieczce! Już nawet obadał gdzie jest toaleta, żeby znaleźć jakąkolwiek wymówkę aby odejść od stolika i zwiać.
Jej usta zamykały się i otwierały kalając jego umysł. Mózg przypominał już gąbkę, ale kodował i kodował. Skanował jej zachowanie i gestykulacje dłoni, programował i zapisywał na dysku twardym kory mózgowej, jej słowa, spację i oddechy. Wszystko po to, aby w przyszłości ustrzec się owych postaci, wyciągniętych wprost z Dupowic Wielkich, z dalekiego wschodu Polski, z domu z dykty i gliny.
Obiecywał sobie że do końca życia nie zapomni jej wywodu, jej monologu i jej dialogu z samą sobą. NIGDY. Zapamiętał go i odtwarzał co jakiś czas, aby ustrzec się kobiet jej pokroju, z owłosiona cipeczką i odrostem, który nagle jako pierwszy staję przed jego oczami, kiedy o niej myśli.
A brzmiała Ona tak....cdn.






LUBIE TO!

3 komentarze:

  1. Gyro jakie Ty dragi uprawiasz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma nic gorszego niż ktoś, kto w jakiś sposób wydawał się atrakcyjny, otwiera usta, wydobywa słowa, a ty marzysz już tylko o ucieczce...tak wszystko to prawda. Potworne rozczarowanie. Równie strasznie jest wtedy, kiedy okazuje się, że twój wybranek ma w spodniach coś baaaardzo małego, choć jak inteligentny to jest szansa chociaż na interesującą konwersację:)

    OdpowiedzUsuń