my own privet Idahoo

my own privet Idahoo

wtorek, 20 grudnia 2011

It's Oh So Quiet!

I kiedy jest tak cicho i przyjemnie.
Dzień roztacza nade mną wszystkie swoje fazy. Przelatuje samolot. Ktoś od rana montuje drzwi. Ćma spaceruje. Kierowca denerwuję się stojąc w korku. Woda od godziny kapie z kranu. Telewizor działa w trybie: mute.
I kiedy jest tak cicho i przyjemnie.
Coś mnie wypełnia. Coś przedziera się przez na wpół zamknięte powieki i wyświetla mi instalację życia. Z jarzeniówek i różowych przewodów. Tendencyjne połączenie, obraz współczesnej sztuki. Wizualizacja prawd i morałów, priorytetów i rzeczy zbędnych, zachowań behawioralnych i specyficznej mimiki twarzy. Rysuje zarodek i płynącą w pierwszej żyle krew. Pokazuje krzyki i światło dnia. Bezsenne noce, ze strachu przed ogromnym pająkiem i osiedlowe leki, związane z odrzuceniem. Namnaża pocałunki i rozterki. Pogody ducha i załamania nerwowe. Sieje zamęt, oraz wprowadza melancholie.
Tworzy się życie. Życie tylko naszego świata. Życie idealne. Nie skalane człowiekiem. Życie-marzenie.
I kiedy jest tak cicho i przyjemnie. Jestem pusty.
I przez dziesiąte ułamki sekund, poprzez jony dodatnie i ujemne i oddziaływanie atmosferyczne...składam się na nowo. Lutuje przewody i zgrywam anody. Łącze komórki kwasami nasyconymi i eliminuje nowotwór.
Kiedy jest tak cicho i przyjemnie.
Słyszę w głowie pieśń o bogactwie. O pływaniu w pieniądzach i seksie ze złotem.
I kiedy jest tak cicho i przyjemnie......



wtedy jestem Ja.

ps. żyje. a. może. żuje.

2 komentarze: