my own privet Idahoo

my own privet Idahoo

środa, 24 listopada 2010

Contemporary punk!

Wstaję przed ósmą, a może bardzo długo po siódmej. Dopijam kawę zalaną przez nią w biegu. Śniadanie zupełnie nie wartościowe, bądź tylko na pozór. Że owoce suszone i pełnoziarnisty wyrób. Ktoś obsypał bułkę słonecznikiem. Budzę się dla popkultury. Dla Big Maca. Moim marzeniem jest zainstalowanie systemu kamer w sypialni, celem zarejestrowania wyrazu mojej twarzy każdego ranka. Twarzy pokonanej przez masową konsumpcje gówna. Z podpisanym cyrografem z colą, na powiece. Z pokazem slajdów, wprost z głupich seriali, na siatkówce. Z wymazem śmieciowego żarcia na języku i z zaczerwienionym nosem, od zbyt częstego pomagania sobie w tym życiu. Kolaż, który maluje mi się każdego ranka na buzi, uwypukla dręczący mnie nocą problem. A nocą nie śpię. Leże jak hostia święta, na tacy sypialnianego łóżka i łapie uciekające ode mnie sny. Nie pragnąłem żyć w XXIwieku. Jestem męczennikiem swojej epoki. Zamknięty w miejscu, którego szczerze nie znoszę.
Zaczynam dobierać garderobę do sytuacji pogodowej na zewnątrz. Jestem stary. Boję się zgrzytów mych kości, więc zakładam kalesony. Ciepły sweter by zakryć nerki. Zimowy kapelusz, bądź czapkę czarną, zwykłą, za złotówkę.
Gdzie podziały się gołe klaty? Jeansy tak wąskie, że przebijały żyły w postaci podłużnych wypustek? Gdzie łańcuchy okalające mą szyję niczym ciernie głowę Chrystusa?
Wszystko się wykoleiło.

Modysta mówi:
właśnie minęła mi jesienna depresja. Odnalazłem nowego siebie. Pracowitego siebie. kreatywnie spełniającego się w pracy. Ładnego siebie.
Pewna sieć sklepowa podpatruję mojego facebooka i robi kolekcje dla innych.
Bądź jak gyro, winno brzmieć hasło...
Outfit1 gyro w mięsnej i ciach szyją. print na tshirice, rurki, marynarka.
Kocham ten styl i nie zmienię go już nigdy.
Ja odnalazłem siebie. Nastawiłem się na miesiące ciemności, marznięcia i śniegu w butach. Nauczyłem się na nowo.
ps.kocham białe jeansy, jeszcze nie mam,ale mieć będę.
ps2.kolejne nowe buty.<3




4 komentarze:

  1. Kawa w biegu pomiędzy żelazkiem a szczoteczką do zębów smakuje naj. A propos śniadań, nieregularnego odżywiania i ogólnie posiłków w biegu to odkryłem u siebie ostatnio głód utajony.

    OdpowiedzUsuń
  2. boje sie glodu utajnionego...Ja jem na potege ostatnio...i mam brzuch od tegoo i owego

    OdpowiedzUsuń
  3. 'Twarzy pokonanej przez masową konsumpcje gówna' - uwielbiam ten fragment.
    + buciki - cudeńka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gregorus, Gregorus.......te noce to podobne mamy i hiszpańska dziewczyna z różami na głowie:)

    OdpowiedzUsuń