my own privet Idahoo

my own privet Idahoo

czwartek, 26 maja 2011

pamiętasz....

...Pamiętam te wakacje u babci, na wsi, ta sielanka. Jak w środku dnia coś wbrew porządku zrobić musiałem. Ta kąpiel w południe, co nie zwiastowała, ani ciepłej piżamy, ani kakao z rondelka. Takie sypane, gorzkie. Co dwie łyżeczki się sypie do kapki mleka w kubeczku i na końcu wlewa do gorącej kipieli. Spodnie włożyć musiałem na umyte ciało, co przyjemne nie było i wbrew zasadzie. Do miasta jechaliśmy, do lekarza zapewne, nie pamiętam. Poważne sprawy w oczach dziecka to jak w upał mama miała odświętną spódnice. Pamiętam te wakacje u babci, jak opuścić musiałem swój azyl w południe. Ten kokon dziecięcy, nienaruszony. Te ściany w malowany wzorek, nie w tapetę. Piec kaflowy, co wtedy w lipcu tak fajnie chłodził, jak plecami się o niego wsparłem. W domu zawsze pachniało kapustą. Kiszoną kapusta w aluminiowym garnku gotowanej, z pyrkami i na blasze. Tak gorąco wtedy w kuchni było. Otwarte okno nie pomagało. Pamiętam ten czas u babci i mieszkanie, gdzie nigdy "nie ściągajcie butów, bo przecież podłogi nie myłam" i zapach i zegar i wazon ze złotą różą na szafie. Stare radio na fale UKF, choć wtedy nie wiedziałem co to znaczy. Telewizor co strzelał jak się go włączało i na oknie zasunięte story, gdy film sensacyjny leciał.
Pamiętam tak dobrze ten czas i dzieciństwo, bardzo niewinne i wręcz idealne.

Tak dużo rozmawiam z ludźmi i ciągle nie wierze, że miałem tak dobrze.









ps.Mamy tak dobrze, bo mamy siebie.

6 komentarzy: